Mogłabym z powodzeniem być odkrywcą talentów, wielkich talentów. Aktorstwo niektórych pociech przerasta najwybitniejszych. Plejada GWIAZD. Wojtuś, czterolatek, mamę nabierał za każdym razem. Udawał silny ból zębów. To naprawdę sztuka. Mama dzwoniła do mnie i szybko reagowałyśmy. Nie mijała godzina, a Wojtuś przekraczał próg gabinetu i witał się ze mną serdecznie. Nie wyglądał na cierpiącego. Pozory mogły jednak mylić.
- Który to ząbek tobie dokucza? Zaraz się z nim rozprawię, że nie daje tobie spokoju- mówiłam i oglądałam uzębienie chłopca. Problem był spory, bo wszystkie zęby miał zdrowe.
- Już mnie nie boli- odpowiadał chłopiec i grzecznie pytał- czy mogę windą w górę pojechać?
- Jasne, że pojedziemy, ale Wojtusiu powiedz mi, kiedy on boli i z której strony?- nie dawałam za wygraną
- Nie wiem już. Teraz nie boli. Ale pojedziemy w górę?- był uparty
- Pojedziemy- odpowiedziałam i obserwowałam malca, gdy fotel się podnosił. Ileż szczęścia widziałam na jego twarzy. Gdy fotel podążał w dół Wojtek zapytał:
- A nagrodę dostanę, bo ładnie otwierałem buzię?
- Dostaniesz, bo ładnie otwierasz buzię, ale wiesz, że nie wolno kłamać?- odpowiedziałam.
- Myśli pani doktor, że on nas nabiera?- zaniepokoiła się mama chłopca.
- Tak sądzę, ale zobaczymy- odrzekłam mamie- Bardzo panią proszę, jeżeli ból się powtórzy, niech synek w tym momencie pokaże pani, które miejsce go boli. To bardzo ważne.
Trzydzieści metrów od gabinetu jest plac zabaw. Po wizycie Wojtek jeszcze poszalał na huśtawce.
Nie minęły dwa tygodnie od naszego spotkania, a chłopiec znowu „z bólami” przyjechał. Tym razem, tak by dziecko nie słyszało wypytałam mamę, o który to ząb chodzi. Według jej relacji miała to być górna lewa piątka.
- Myślę, że ten drań ci dokucza- powiedziałam lekko stukając w piątkę dolną prawą.
- No! Ten.- potwierdził malec, ale nie zareagował na pukanie w żaden sposób.
Zapukałam potem w ten wskazany przez kobietę. Też nie było reakcji. Zapomniał znów, który to ząb bolał. Nabrałam pewności, że chłopiec zmyśla. Tak jednak sugestywnie udawał bóle gdy był w domu, że mama, chociaż już wiedziała o planach syna, dla spokoju sumienia przywoziła chłopca, by się upewnić, czy nic się nie dzieje. A nie działo się nic. Po co to robił? Dziś już wiemy. Jeżdżenie na fotelu, nagrody za dzielność i plac zabaw były motywatorami przyjazdów i częstych wizyt. Uknułyśmy spisek. Ustaliłyśmy z mamą, że przy kolejnej scenie „z bólami” nie będzie żadnych „nagród”. I konsekwentnie to przeprowadziłyśmy tłumacząc jednocześnie chłopcu, że tak nie wolno zmyślać. Ustaliłyśmy też, że mama chłopca przyjedzie za parę dni tylko na plac zabaw, by dziecko bez przeszkód mogło się pobawić i nie wiązało tego z wizytą u dentysty. Pomogło. Bóle się skończyły.
Sprytny maluch!:)) Lubię takie rezolutne dzieciaki;)
OdpowiedzUsuńMama dziecka nie była tym jego sprytem zachwycona:)))
OdpowiedzUsuń