21 stycznia 2011

„Powędrujmy Mleczną Drogą... Ratuj super Nianiu!


      Mleczna Droga z oddali wygląda ślicznie i porywająco. Niestety, tylko z daleka, bo gdy się już na niej znajdziemy pełno tam ostrych głazów, odłamków skał i kamieni. Przyznam, że dzieci są wspaniałymi pacjentami. Wdzięcznymi, ale też trudnymi i wymagającymi. Przy pracy z nimi należy wykazać olbrzymią cierpliwość i konsekwencję. Wszystko byłoby o wiele prostsze, gdyby w gabinecie, wspólnie z nami, funkcjonowała super Niania. Co ciekawe, przydałaby się głównie do pracy z rodzicami, by swoich lęków i kompleksów nie przelewali na własne pociechy.
Gro rodziców fantastycznie współpracuje z nami, ale jest także wielu utrudniających nasze zadanie.



      Do gabinetu wchodzi czteroletni Piotruś. Witam się z nim i zapraszam „do windy” czyli na fotel, który powiezie go w górę. Chłopiec, zachęcony przeze mnie gestem, dziarsko zmierza do celu. Mama, zamiast obserwować chłopca podbiega do niego.
-Mamusia weźmie cię na kolana, synku.
-Myślę, że mógłby już usiąść sam- staram się zmienić rodzicielską decyzję.
-On się z pewnością będzie bał- orzeka mama, chociaż Piotruś nie wykazuje oznak lęku czy strachu. Wiedzie go ciekawość. Nie ma przecież żadnych doświadczeń, ani tych dobrych, ani złych.
-Chcę go ze wszystkim zapoznać.- podpowiadam mamie dziecka- Proszę się nie obawiać. Proszę zobaczyć, jakiego dzielnego ma pani synka.
Rodzic pod moim naciskiem kapituluje. Piotruś sadowi się sam na fotelu i jedziemy w górę. Mama staje obok.
-Tylko nic się nie bój, to nie będzie bolało!- mówi do dziecka. Chłopiec spogląda na nią pytającym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć:”To mam się czegoś bać?”
Udało mi się odwrócić uwagę Piotrusia od roztrzęsionej mamy. Mamą zajęła się Lenka, rozmawiały o chłopcu. A on nie tylko zapoznał się ze sprzętem, ale także pozwolił na leczenie zęba i zszedł bardzo dumny z fotela.

      Ewka ma 8 lat. Zaniepokoiła mnie jej wymowa. Zwraca się do rodziców głosem dwu-,trzylatka, sepleni(?), a przecież chodzi już do szkoły. Czyżby nikt nie skierował dziecka do logopedy? Nagle dociera do mnie, że logopeda nie jest tu potrzebny, tylko super Niania dla Rodziców Ewy. To właśnie oni zwracają się do dziecka w taki sposób, a córka tylko im odpowiada. Ze mną rozmawia normalnie.
Ewka jest uparta. Postanowiła nie otwierać buzi. Na moje pytania i próby rozmowy odpowiada:
-Nie, bo nie!
Mimo wszystko staram się dziewczynce wyjaśnić po co przyszła i dlaczego to jest ważne. Przerywa mi jednak mama:
-Ewciu, jak otwozys buźkę dam ci 50 złotych
-Szto! Szto złotych!- odkrzykuje niegrzecznie Ewa
A mnie „krew zalewa”. Do zabiegu, ba, nawet do badania nie doszło.

Negocjacje między Ewą a jej rodzicami dalej trwały, już po wyjściu z gabinetu. Odwiedziła mnie po kilku miesiącach. Nie mam pojęcia czym ją przekupiono, ale tym razem, bez żadnych oporów, pozwoliła na przeprowadzenie zabiegu. Korupcja kwitnie od najmłodszych lat…

ilustracja: droga mleczna
http://www.eu.cyberdusk.pl/l_corner/zadanie.htm

3 komentarze:

  1. Znam przypadek młodej panny, bodajże 16' 17-letniej (nie znam dokładnie jej wieku), która w domu drze się jak nienormalna, piszczy jak trzyletni bachor a tymczasem z wyglądu jest już bardzo, bardzo dojrzała. Zapewniam, że raczej nie jest to problem uzębienia, raczej psychiki.

    Ps: Dałabym wszystko, aby uciec z tej zakochanej Mlecznej Drogi X']

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja Mleczna Droga, która jest dla mnie spotkaniami z maluchami i nastolatkami nie jest taka zła, ale trzeba mieć "nerwy ze stali" :) Chyba takie mam, chociaż po latach pracy już trochę nadwyrężone. Wszystko opiera się właśnie o wychowanie. Zęby to tylko pretekst do spotkań. Jak mam być szczera, to powiem, że zaczęłabym od szkół dla babć , a potem mam. Usłałoby to Mleczną Drogę miękkimi, zwiewnymi dywanami :D***

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam na myśli "zakichanej" X,DDDD Grr... Ja się kiedyś pogrążę przez te literówki X'] Babcie rzeczywiście trzeba resocjalizować, tylko w którą stronę? Moja babcia była zaprzeczeniem typowej :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń