14 stycznia 2011

Wstęp, czyli skuteczna walka z ... wypaleniem zawodowym


   Jakiś czas temu wpadłam na szalony pomysł spisywania sytuacji i przygód, jakich byłam uczestnikiem i świadkiem podczas swojej pracy. Chwilami było śmiesznie, czasem strasznie, ale w większości wypadków
bardzo wesoło... I nadal jest, bo cały czas pracuję i rozwijam się zawodowo. Czuję jednak pewien rodzaj niedosytu, chociaż praca moja jest bardzo ciekawa, czegoś brakuje. Wiem. Pisania! Nie wiem jednak, czy potrafię to zrobić, ale spróbuję.

   Traktuję pisanie jak hobby, które może stać się sztuką. Bo mam marzenia, że, kiedyś komuś przydadzą się te zapiski i posłużą do... napisania scenariusza jakiejś "nieboskiej komedii"? Marzenia.

   Szkoda więc czasu na przydługie wstępy, tylko od czego tu zacząć? Może od tego , że prowadzę dwa gabinety: jeden dla dzieciaków i młodzieży, drugi ogólny dla wszystkich (z przewagą pacjentów dorosłych). Jeden jest typowym gabinetem prywatnym, drugi przeznaczyłam na wykonywanie usług osobom małoletnim, w ramach ubezpieczenia w NFZ.
   Mam o czym pisać, bo zawodowo pracuję już 28 lat! Teraz więc muszę uruchomić szare komórki, by przypomnieć sobie te najstarsze historie, jeszcze z czasów , gdy pracowałam w szkole i bywałam (głównie na zastępstwach) w przychodni rejonowej.
   Chcę tu uczciwie nadmienić, że wielką inspiracją była dla mnie książka Woody Allen`a pt."Obrona szaleństwa". W tomiku "Bez piór" przyrównał dentystów do impresjonistów, co bardzo mi pochlebiło. No i pobudziło moją wyobraźnię. Przewinęło się wtedy przez mą głowę mnóstwo obyczajowych scenek i obrazków. Prawdziwe impresje.
Nie byłabym sobą,gdybym w tym miejscu nie podziękowała mojej "wirtualnej" przyjaciółce Gosi, która swoim pisaniem sprawiła, że nabrałam ochoty do przelewania myśli na papier. Muszę też wspomnieć o Stefanie. Ten Wspaniały Człowiek dodał mi skrzydeł!

2 komentarze:

  1. Brawo! wspaniale i życzę takich wspaniałych sukcesów na jakie już sobie zasłużyłaś decyzją wzlecenia w podniebienne rejony, "kędy zapał tworzy cuda".

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! Ty Drogi Stefanie byłeś tą ISKRĄ, która mój zapał podsyciła :) Cieszę się, że w końcu udało się Tobie jakoś tutaj umieścić słowo. Dodajesz mi "ducha" to mogę latać. Ciekawa jestem, czy gdy słońce zaświeci prowizoryczne skrzydła nie odpadną ? Na wszelki wypadek przyczepię je na "kropelkę" :D

    OdpowiedzUsuń