W czasie utwardzania wypełnienia w zębie kabel lampy zahaczył o kubek z wodą. Kubek się przewrócił, a woda znalazła się na spodniach pacjenta.
-Rany! Jak ja stąd wyjdę?- rzekł poszkodowany- Pomyślą, że ze strachu się posiusiałem(!)- dodał z uśmiechem.
- Bardzo pana przepraszam, naprawdę przepraszam- bełkotałam zmieszana i zdruzgotana- zaraz pana wysuszę!
Pobiegłam na zaplecze. Chwyciłam mały wentylatorek i wróciłam do mężczyzny dalej siedzącego na fotelu. Rozpoczęłam proces suszenia trzymając wentylator w rękach i ustawiając prąd powietrza na zalane miejsca.
Pacjent zaczął się śmiać, a ja mu zawtórowałam. Jak to wygląda?! Scena, jak z "Jasia Fasoli"- pomyślałam- Lenka dzisiaj przyjdzie później, bo ma wizytę u lekarza ogólnego, pełna poczekalnia, i... Urwałam myśl, bo w tym momencie zajrzał do gabinetu nieznajomy mi mężczyzna:
-Czy można umówić się na wizy....- przerywał zdanie i stanął osłupiały- Przepraszam, nie będę przeszkadzać.
-Chwileczkę- odpowiedziałam, już prawie płacząc ze śmiechu.- Zaraz do pana podejdę, proszę poczekać w poczekalni. Gdy skończyliśmy z mokrymi spodniami dokończyłam zabieg w jamie ustnej.
Nie mam pojęcia, co sobie wyobraził ów nieznajomy, ale nie uciekł. Pacjent z wysuszonymi spodniami i odbudowanym zębem wyszedł z uśmiechem z gabinetu. Tylko ludzie w poczekalni nie bardzo rozumieli, co nas tak, do łez, rozbawiło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz