22 stycznia 2011

„Stary niedźwiedź mocno śpi... ciii.”



    Któż z nas nie zna tej zabawy? A spać można wszędzie. Nawet na fotelu stomatologicznym. Niemożliwe? Możliwe i prawdziwe. Pewnego dnia odbudowywałam pacjentowi zęba z przodu. W trakcie zabiegu pacjent przymknął powieki. Światło lampy stomatologicznej powoduje, że wielu ludzi woli zamknąć oczy, więc mnie to nie zdziwiło, robiłam swoje. Nagle potężne chrapnięcie! Wystraszyłam się, pacjent otworzył oczy i wtedy zorientowałam się, że patrzy na mnie zaskoczony, jakby nie wiedział gdzie jest.
-Spokojnie- mówię z uśmiechem- jest pan na fotelu u dentysty, to nie jest niebo, chociaż tak tu biało. Trochę się pan zdrzemnął. Za chwilę skończę zabieg.
Gdy skończyłam pacjent zaczął się tłumaczyć:
-Jeszcze nigdy takie coś, żeby na fotelu u dentysty zasnąć mi się nie przytrafiło. Czaruje pani doktor, czy co?
-Nie, czarować nie potrafię. Swoją drogą dziękuję za zaufanie, bo to oznacza, że pan mi całkowicie zaufał- odpowiadam z uśmiechem- To sztuka spać tak z otwartymi ustami... I piękny miał pan sen?
-Prawdziwy relaks!- pacjent oddał mi uśmiech.

    Nie był to jedyny przypadek. Gdy przed laty stawiałam pierwsze kroki w swoim zawodzie, pracowałam razem z asystentką, która miała długi staż pracy (nie jedno widziała, nie jedno słyszała, a przede wszystkim znała bardzo wielu pacjentów). Ta jej znajomość ludzi uchroniła mnie przed zawałem serca, który bym niechybnie dostała na widok zamykającej oczy po zabiegu pacjentki. Tym razem to nie pacjent, a ja umierałam ze strachu. A było to tak.
Usunęłam zęba. Pacjentka wydała z siebie dziwny dźwięk:
-Uff...- i przymykając oczy znieruchomiała na fotelu.
-Niech pani otworzy oczy!- krzyknęłam, a serce podeszło mi do gardła.
-Ciii..spokojnie- szeptem powiedziała do mnie asystentka- ona tak zawsze, musi się zdrzemnąć po zabiegu pięć minut. Spokojnie pani doktor, za chwilę się obudzi.
-To chyba nie jest normalne?- rzuciłam już szeptem.
-Dla niej jest!- twardo stwierdziła asystentka.
Co miałam robić? Uwierzyłam w doświadczenie, ale dalej niespokojnie zerkałam na kobietę leżącą na fotelu i na wszelki wypadek delikatnie wzięłam ją za rękę sadowiąc swój palec na przegubie jej dłoni, badałam tętno. Było prawidłowe.
Nie minęło pięć minut a pacjentka otworzyła oczy.
-Wystraszyłam panią doktor?- zdziwiła się- A bo zapomniałam powiedzieć, ale pani Kasia mnie zna- dokończyła wskazując głową na asystentkę.
Nie wiedziałam czy mam się śmiać, czy płakać z radości, że to nie był jakiś poważny stan, tylko zwykła drzemka po wielkich emocjach. Ona tylko się relaksowała.

Ps. Z ostatniej chwili. O wiele niebezpieczniej jest spać u fryzjera :)





ilustracja:
http://smieszne-zdjecia.panicz.com/zwierzeta/big/16.html

4 komentarze:

  1. Gdzie jak gdzie , ale u dentysty zasnąć...? Nie dla mnie jest to nie do zrozumienia, ja rozumiem stres, i reakcja po stresowa... mimo wszystko moja dewiza brzmi , wszędzie....? No powiedzmy wszędzie , ale nie u dentysty :). Swoją drogą to ciekawe skojarzenie z tym niebem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie też to było niezrozumiałe dopóki nie zobaczyłam na własne, zdziwione oczy :D***

    OdpowiedzUsuń
  3. Identycznie reaguję na fryzjera - lewie dotknie moich włosów - zasypiam.
    Gdybym mogła wybierać - wolałabym przesypiać wizytę w gabinecie stomatologicznym:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hihi Magdusiu! Nic prostszego :) Siadasz na fotel i "odpływasz" w swoje sny! Tylko nie można zamknąć buzi:) Niektórzy opanowali tę umiejętność do perfekcji.

    OdpowiedzUsuń