19 stycznia 2011

"Bądźmy sprawiedliwi."



   Pacjenci zachowują się czasem dziwnie, zaskakująco, ale bądźmy sprawiedliwi. Stomatolodzy też bywają "oryginałami". Zdarza się, że w gabinecie pacjenci dzielą się ze mną swoimi przeżyciami z poprzednich wizyt u innych dentystów. Ich opowieści mrożą krew w żyłach, a chwilami rozbawiają do łez. Trudno zweryfikować te historie, mogę w nie tylko wierzyć lub nie. Najbardziej mnie szokującymi anegdotami chcę podzielić się z Wami. Sama też chwilami mogłam się wydawać śmieszna moim pacjentom.
Dlaczego?
   W latach 80 poprzedniego stulecia wchodziły do użycia w stomatologii rękawice i maski ochronne. Nie były to zgrabne i delikatne maseczki jakich dziś używamy. Właśnie zakupiłam sobie jedną. Pracowałam w szkole. Postanowiłam sprawdzić, jak dzieci zareagują na tak "obudowanego" dentystę, w masce i rękawicach.
   O dziwo, dzieci przyjmowały mnie ze stoickim spokojem. Zapukała wtedy do drzwi gabinetu jedna z mam moich podopiecznych. Zapukała i zajrzała
- O! Przepraszam panią doktor, chciałam zająć chwilę, ale widzę, że pani doktor wyjeżdża, więc wpadnę jutro.
-Dlaczego pani sądzi, że wyjeżdżam?
-Bo pani doktor kask na motor ubrała...
Wybuchnęłyśmy z Lenką śmiechem. Faktycznie wyglądałam na "gotową do drogi".

   Codziennością dla mnie jest wędrowanie z jednego gabinetu( dla dzieci) do drugiego( dla dorosłych). Pewnego dnia przyjmowałam pana w średnim wieku. Odbudowywałam mu zęba. To długi zabieg. Buzia pacjenta musiała być szeroko otwarta. W trakcie zabiegu często "pocieszam" pacjenta słowami: jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik, proszę wytrzymać. Tym razem, skupiona na zębie i swojej pracy, wypowiadałam też czarodziejskie słowa, mechanicznie dodawałam: jeszcze sekundę, żabeczko, jeszcze minutkę kruszynko! Nagle zorientowałam się, że na fotelu siedzi przecież dorosły pacjent. Zrobiło mi się głupio. Gdy skończyłam, pan schodząc z fotela powiedział:
- Jeszcze żaden dentysta tak do mnie czule nie przemawiał. Miłe to było!
-Przepraszam- zdołałam wyjąkać- zapomniałam się, że nie jestem w gabinecie dla dzieci.

   Większość z czytelników pewnie miała, choćby tylko raz, usuwanego zęba. Wygodniej wykonuje się zabieg, gdy asystentka przytrzymuje głowę pacjenta, choć nie jest to konieczne.
- Czy będzie miał kto przytrzymać mnie za głowę?- zapytał mnie pan, który właśnie zgłosił się na usunięcie zęba.
-Pewnie, że tak. Pani Lenka robi to cudownie- odrzekłam z uśmiechem
-Bo gdy miałem usuwany poprzednim razem, to horror przeżyłem- dopowiada pacjent
-Co się stało?
-Dentystka nie miała pomocy i przywiązała mi głowę do fotela psią smyczą!-wyszeptał mężczyzna z przerażeniem w głosie
- Co pan opowiada, nie może być...- nie chciałam wierzyć pacjentowi- chyba pan coś zmyśla? O takich wynalazkach nigdy nie słyszałam.
- Nie zmyślam. Przywiązała mi głowę, żebym nią nie ruszał i tak rwała.

   Było to bardzo dla mnie szokujące. Nigdy nie pomyślałabym, że tak można! I, że dorosły człowiek na to pozwoli. Takie sytuacje splendoru stomatologom nie przynoszą i nie powinny mieć miejsca. Nie powinny też zdarzać się takie przypadki, jak ten, o którym napiszę w następnym odcinku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz