24 stycznia 2011

„Romans i pewne skomplikowane sytuacje rodzinne.”



    To ostatnio chyba najczęściej używane urządzenie w gabinecie, poza oczywiście sprzętem stomatologicznym. Mam na myśli telefon. Tym razem Lenka miała zawiadomić pacjentkę o przesuniętym terminie wizyty. Numer kontaktowy podała nam na poprzedniej wizycie pacjentka.
-Dzień dobry. Dzwonię z gabinetu dr AbeCe. Czy mogę rozmawiać z panią Jadwigą?
-Witam. Tu Johny. Też chciałbym porozmawiać z panią Jadzią, ale ostatecznie mogę z panią, bo ma pani taki miły głos.- Lenka usłyszała odpowiedź rozbawionego mężczyzny.
-Nie żartuję. Poważnie, chciałabym porozmawiać z panią Jadwigą. Czy to jest nr 123456789?
-Tak. To ten numer. Ale nie ma pani Jadwigi. Jestem tylko ja,
Johny. I zapraszam panią na kawę w rekompensacie, że nie mogę dostarczyć pani Jadwigi- ciągnie rozmowę skory do żartów mężczyzna.
-Z nieznajomymi kawy nie pijam, dziękuję za dobre chęci. Dziękuję też za informację. Do widzenia.- skończyła rozmowę Lenka, ale jeszcze usłyszała odpowiedź.
-Jaka szkoda. Jak się pani zdecyduje, to proszę zadzwonić ponownie, warto.
Lenka odłożyła słuchawkę.
-Pewnie pomyślał, że podrywam go na panią Jadwigę. Phii... Jak on Johny, to ja Merylu. Trudno. Źle zapisałyśmy numer, który nam pacjentka podała- skomentowała rozmowę asystentka.
Musiałyśmy zatem znaleźć inny sposób na powiadomienie. I znalazłyśmy.
- Ale co sobie poromansowałam przez telefon, to moje- ze śmiechem podsumowała sytuację moja kochana Lenka- już czuć wiosnę w powietrzu.
    Dwa dni po telefonicznym romansie przyjmowałam dwunastoletniego chłopca. Był wieczór. Tato nastolatka nie miał czasu, by czekać. Ustaliłam z ojcem dziecka, że po skończonym zabiegu zadzwonię do niego, by odebrał Jasia z gabinetu. Zgodnie z umową wykonałam telefon. Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam w słuchawce kobiecy głos.
-Słucham.
-Dobry wieczór. Czy mogę rozmawiać z panem Radkiem- grzecznie zapytałam, ale z wrażenia zapomniałam się przedstawić, więc po chwili szybko dodałam- dzwonię z gabinetu, już może odebrać syna.
-Radek, jakaś kobieta mówi, że możesz syna odebrać- usłyszałam przeraźliwy krzyk w telefonie i za sekundę- Zaraz Radek podejdzie, bo nic nie wie o żadnym synu...
Zamarłam. To gdzie ja zadzwoniłam, co za diabeł sprawił, że trafiłam na...pana Radka, ale nie tego właściwego?!
-O co chodzi?- usłyszałam zdenerwowany głos mężczyzny i już wiedziałam, że to nie jest ojciec Jasia.
-Przepraszam, ale zaszła pomyłka. Chciałam dodzwonić się do pana Radosława W., ale poznaję po głosie, że połączyło mnie zupełnie z kimś innym. Jeszcze raz pana przepraszam za zamieszanie.
-Niech to pani powtórzy mojej żonie- odpowiedział pan Radek bis i oddał słuchawkę kobiecie. Nie było rady, musiałam wyjaśniać ten przedziwny zbieg okoliczności. Nie wiem do dzisiaj, czy mi pani uwierzyła. Dobrze, że Jaś pamiętał właściwy numer do taty. Zweryfikowaliśmy to, co miałam zakodowane w komórce. Jedna mała cyferka, a mogła stać się przyczyną wielkich komplikacji rodzinnych.



ilustracja: Max Ginsburg "the acceptance word"
http://www.ginsburgillustration.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz