09 lutego 2011

"Esteta"




   Cieszę się bardzo, gdy ludzie o swoje zęby dbają. Rośnie moje serce, gdy widzę, że pacjentom zależy. Niestety niektórym zależy „za bardzo”, nazwałabym to maniactwem, wręcz paranoją. Od lat jest moim pacjentem. Dbałam o jego zęby, gdy był dzieckiem. Nauczyłam go podstawowych zasad higieny, leczyliśmy każdy najdrobniejszy ubytek. I potem, gdy był szalonym młodzieńcem. I w wieku dojrzałym też, bo obecnie dobiega już czterdziestki. I to chyba o tę zbliżającą się czterdziestkę chodzi. Przez te wszystkie lata nie stracił ani jednego zęba. Ostro walczyliśmy o wszystkie. W dużej części to zasługa pana Mariusza, bo utrzymywał nienaganną higienę, regularnie przychodził na kontrole. Co pewien czas czyściliśmy je profesjonalnie. Jego zęby są piękne, więc trudno mi było zrozumieć, gdy na ostatniej z wizyt powiedział:
-Pani doktor, chcę zrobić coś z tymi zębami.
-To znaczy, co? Nie rozumiem.- odparłam zaskoczona
-Może by je tak czymś pokryć?- zawiesił głos i czekał, co ja na to.
-Wszystko można, tylko po co? Dlaczego? I czym pan chce je pokrywać?- zapytałam
-Myślałem, że mi pani coś doradzi, bo tyle ciekawych rzeczy jest w internecie, mówią o tym w TV i piszą w gazetach. Moje zęby wydają mi się takie „zużyte”. Może jakieś korony estetyczne, czy jak to się tam nazywa?- pacjent, głosem dziecka proszącego o zabawkę, próbował mnie nakłonić do działania.
-Panie Mariuszu, znamy się od dawna, ma pan piękne, zdrowe, o nienagannym kolorze swoje naturalne zęby. Chce sobie pan je zepsuć? Licówki, korony wymagają zniszczenia własnego szkliwa, zęby są szlifowane. Rozumiałabym taką decyzję, gdyby pana zęby były trwale przebarwione, martwe, połamane, mocno starte, gdyby pan miał jakiś dziwny kolor, jakieś braki do uzupełnienia, ale tak?
- Ale ja bardzo panią proszę, niech mi to pani zrobi!- nie dawał za wygraną- Takie zęby jak na tym obrazku! Takie chcę!
Wyjął z kieszeni i pokazał mi, wycięte z jakiejś kolorowej gazety, reklamy licówek porcelanowych.
Uparł się jak osioł. Chce i już, bo widzi, że jego uśmiech jest „stary”, tak to określił.
-Niejeden dwudziestolatek pozazdrościłby panu takich zębów. To pana mogliby fotografować jako wzór idealnego uzębienia. Nie wykonam tego zabiegu. Jeżeli pan chce, proszę poszukać innego dentysty. Znajdzie pan wielu takich, co podejmą się tego zadania na życzenie pacjenta. Wszak będą dbali o pana zdrowie psychiczne i swoją kieszeń, spełnią marzenia o „uśmiechu z obrazka”. Proszę tylko pamiętać, że już żadna siła nie wróci panu własnych, zdrowych zębów.- Byłam wściekła, na siebie, że nie umiałam go przekonać, by głupot nie robił. Z drugiej strony, przecież to nie jest dziecko, tylko dojrzały mężczyzna- esteta. 


Ps. Na zdjęciu "wiosenny most", po którym można przejść. 
I tylko takich wszystkim na drodze życzę. Bardziej dociekliwi  i o mocnych nerwach mogą wrzucić sobie w grafikę Google hasło: most protetyczny. Tam też obejrzycie sobie, jak wyglądają zęby oszlifowane.

3 komentarze:

  1. Pytają mnie ludzie, co stało się z panem Mariuszem. Nie wiem. Na razie nie pojawił się ponownie. Czy przemyślał sprawę? Może.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem pana Mariusza. Podejrzewam, że dopiął swego - wybielił zęby. Jeśli raz, to ok. A jeśli ponad dziesięć razy, to chyba chyba teraz ma na imię Gosia - siedzi gdzieś w kącie i klnie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sprawa pana Mariusza ma już ciąg dalszy- napiszę o tym post. Nie, nie wybielał zębów. On ich nie chciał wybielać, On je chciał koronować, albo licować. Co zrobił i jaki tego finał opowiem wkrótce :D***

    OdpowiedzUsuń