16 lutego 2011

„Setę proszę!”




     Jednemu dają, drugiemu nie. To wywołuje zazdrość wśród oczekujących.
     Pewnego dnia zgłosił się pacjent, by pogadać o swoim problemie i gdy został przez Lenkę poproszony do gabinetu, trzymając się z dala od fotela, zaczął opowiadać z przejęciem.
- Pani doktor, już od kilku lat nie mogę normalnie korzystać z usług gabinetów stomatologicznych. Dentyści nie chcą mnie przyjmować, wszyscy odmawiają. Niestety ostatnio zęby dokuczają mi coraz bardziej i znów postanowiłem spróbować.
- To bardzo ciekawe, co pan mówi. Dlaczego stomatolodzy mają kłopot z udzieleniem panu pomocy?- zapytałam mocno zainteresowana
- Bo nie mogę siedzieć na fotelu. Gdy tam siadam od razu mdleję. Tak na dobre. Przed jakimikolwiek czynnościami.- mówiąc to z obawą spoglądał w stronę fotela.
- Tak od razu? Na wstępie? Siada pan i już?- nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam.
- Tak. Tak od razu i wtedy dentyści nie chcą podjąć się już żadnych działań- potwierdził i dodał po chwili- mówią do mnie: „niech pan już więcej do mnie nie przychodzi”. I co ja mam z tym zrobić?
- A badania ogólne, no wie pan, EKG i tym podobne zlecono panu?- zarzuciłam pacjenta pytaniami- Przyjmuje pan jakieś leki? Ile ma pan lat?
- Tak, było EKG i wszystkie inne badania wyszły w porządku. Powiedzieli mi, że to z emocji- pacjent starał się po kolei odpowiedzieć na grad moich pytań- Żadnych lekarstw nie przyjmuję. Mam 23 lata. I tak normalnie, w innych okolicznościach, to jeszcze nigdy nie zemdlałem.
- No to spróbujemy.- zdecydowałam- Musi pan jednak przychodzić na pół godziny wcześniej przed zabiegiem. Podamy panu krople, poczekamy trochę i zobaczymy, jak nam to wszystko pójdzie.
- Lenko, podaj panu lek.- zwróciłam się do asystentki.
- Mówi pani, że mi to coś pomoże?- pytał z niedowierzaniem młody mężczyzna.
- Myślę, że tak.- odparłam, a Lenka podała pacjentowi kieliszeczek z lekiem i kubek wody do popicia.- Teraz poczeka pan w poczekalni, aż lek zacznie działać, a my w tym czasie przyjmiemy następnego pacjenta. Potem wejdzie pan do gabinetu po raz drugi.
I tak się stało. Gdy mężczyzna wszedł ponownie od razu zaprosiłyśmy go na fotel. Na wszelki wypadek już odpowiednio rozłożony. Obejrzałam tajemniczą jamę, podyktowałam Lence szczegóły, czyli co jest do zrobienia, ustaliliśmy z pacjentem plan leczenia i przeprowadziłam pierwszy z zaplanowanych zabiegów. Bez sensacji i omdleń. Bardzo to zachęciło pacjenta do kolejnych wizyt.

     Przy jednym z następnych spotkań w korytarzu było parę osób, gdy pacjent zapukał do drzwi gabinetu...
- Jestem. Setę poproszę! -zażartował.
Lenka przygotowała cudowny eliksir i oczywiście kubek z wodą do popicia. Wyniosła to naszemu pacjentowi do poczekalni, bo w gabinecie trwał inny zabieg. Mężczyzna wypił lek z kieliszeczka, popił wodą i usiadł wśród oczekujących. Po chwili do gabinetu zapukała jedna z obserwujących tę scenę osób.
- A my niczego nie dostaniemy? To niesprawiedliwe. Jednemu dają, drugiemu nie!
- Też pan chce lekarstwo?- zapytałam z niedowierzaniem.
- A to nie była wódka?- odpowiedział pytaniem zazdrosny mężczyzna. Wybuchnęłyśmy śmiechem.
- No! To jest myśl! Musimy tu zacząć wódkę, wino i inne drinki serwować, to będzie ruch w interesie. Mogłybyśmy wtedy przyjmować dwadzieścia cztery godziny na dobę – podchwyciła Lenka- połączymy przyjemne z pożytecznym.
- Tak, tak!- spodobało się pacjentom siedzącym w poczekalni- Tak z każdym wypić toast "na zdrowie".
- A na koniec powiesić szyld "Drinkbar pod złamanym ząbkiem"- dodała śmiejąc się Lenka- tylko muszę zawód zmienić na kelnerkę lub barmankę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz